wtorek, 21 czerwca 2011

I did it again ;)

Tak mogłabym napisać w niedzielę. Tym razem nie było tak łatwo. Mięśnie ud troszkę cierpiące. Tyłek jak dotąd. Przy każdym ruchu.
Nic to.
Byle do przodu.
Zastanawiam się czy na długo starczy mi entuzjazmu początkującego.
Dzisiaj przekonałam się, że bieganie w plenerze to jest to. Żadna tam bieżnia, w dusznym pomieszczeniu. Przestrzeń - słowo klucz.
Czekam na morze.
Czekam na piasek.
Czekam na to aż przebiegnę bez zatrzymywania całe 30 min.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz